Julia Wolińska
Następnym razem, zanim włożysz sałatę do swojego koszyka, być może sprawdzisz jej pochodzenie dzięki blockchainowi. Nie ukryje się przed Tobą informacja, czy przeszła proces mycia ani data jej odbioru w sklepie. Strata czasu? Gdyby tak było, firmy, które wprowadziły śledzenie łańcucha dostaw żywności, nie odnotowałyby wzrostu jej sprzedaży.
Jeśli będziesz mógł wybrać pomiędzy dwiema główkami sałaty - śledzoną za pomocą łańcucha dostaw blockchain lub ze zwykłą etykietą - zapewniam, że po przeczytaniu tego artykułu wybierzesz tę pierwszą. Zanim podobnie zrobi Twój klient, obróć to na swoją korzyść. Jest 8 powodów, dla których żywność śledzona za pomocą blockchaina smakuje lepiej.
Blockchain w sklepie, restauracji i gospodarstwie
Blockchain jest rozproszoną bazą danych, w której raz wprowadzone dane są niezmienialne. To możliwe dzięki przechowywaniu ich w formie dokładanych od końca bloków. Każda informacja to nowy blok, który łączy się z poprzednimi w taki sposób, że blok “B” zawsze zawiera czas powstania oraz zaszyfrowane streszczenie poprzedniego elementu: “A” - i tak przez długi czas. W naszym tłumaczeniu, to po prostu łańcuch bloków, w którym same dane i ich historia są niemożliwe do sfałszowania i naruszenia.
Branża spożywcza wykorzystuje te zalety do śledzenia i zapisywania "cyklu życia" żywności oraz automatyzowania uciążliwych procesów. Wraz z dojrzewaniem tej technologii widzimy, jak przestaje być kojarzona z Bitcoinem. Okazuje się jednak, że można zbudować pewną analogię - cyfrowa waluta była odpowiedzią na spadek zaufania do instytucji finansowych. Teraz wielkie sieci sklepów, restauracje lub nawet mniejsze gospodarstwa za pomocą blockchaina próbują udowodnić, że na zaufanie zasługują.
Przejrzystość to sposób na zaufanie klientów
W Polsce nieufność wobec przemysłu spożywczego wzrosła po skandalu na Mazowszu. Był zimowy wieczór tego roku, gdy stacja TVN wyemitowała reportaż odsłaniający, jak niebezpieczne dla życia i zdrowia konsumentów są powszechne praktyki w rzeźniach. Dziennikarskie śledztwo wstrząsnęło wkrótce całą Europą - handlarze nielegalnie skupowali chore i padłe krowy, które kierowano do rzeźni niezgodnie z przepisami dot. higieny i bez badań pod kątem szkodliwości mięsa. Dodatkowo dziennikarz zatrudniony w jednej z nich odkrył, że sami pracownicy, nie weterynarz, zatwierdzali je jako zdatne do spożycia. Tymczasem kiełbasy z podejrzanych partii mięsa rozchodziły się po hurtowniach i sklepach, a służby próbowały do nich dotrzeć po… znalezionych fakturach.
Podobnego przypadku nie da się zepchnąć w niepamięć. Już 8 na 10 konsumentów przed zamówieniem żywności sprawdza, skąd pochodzi (z badań Elementar UK). Klienci często rezygnują z produktu, kiedy mają podejrzenia, że został naszpikowany antybiotykami albo przyczynił się do wyprodukowania znacznej ilości odpadów. Jak uspokoić klienta? Dane muszą być pewne, wyczerpujące i łatwo dostępne. W systemie opartym na blockchainie kopia bazy danych jest jawna dla każdego, kto dołączy do łańcucha (na przykład jako klient skanujący kod). Nie trzeba ufać pośrednikom ani nawet firmie, która zrobiła system, że podane informacje pokrywają się z prawdą - są niemożliwe do zmanipulowania.
Łańcuch bloków na przykładzie kurczaka
Na stronie sieci dyskontów Lidl trafiam na instrukcję: wszystkie informacje o produkcie znajdziesz na odwrocie opakowania. Wyjmuję z zamrażalnika udka kurczaka. Odwracam - czytam skład, zalecenia przechowywania, termin ważności; jest ostrzeżenie dla alergików i nazwa przedsiębiorstwa (ale nie hodowli).
Gdyby te same udka były objęte działaniem systemu opartego na blockchainie, zaczęłabym od zeskanowania kodu QR. Dowiedziałabym się, że pisklę przyszło na świat 26 kwietnia w dużej wylęgarni w Turce. Po pierwszym dniu życia zostało zaszczepione przeciwko pięciu chorobom. Zwierzę jadło paszę bez GMO o znanym mi składzie. Hodowca wysłał je do ubojni 7 lipca, gdy osiągnęło wagę 2,44 kg. Wtedy lekarz weterynarii zaświadczył, że nie przypisano żadnych antybiotyków, a firma potwierdziła autentyczność certyfikatu jakości. Kilometry dalej Magazyn Lidla odebrał udka z chłodni ciężarówki i szybko przekierował je do sklepu, w którym co piątek robię zakupy. Przynajmniej tak to sobie wyobrażam, bo żeby dotrzeć do tych informacji bez pomocy blockchaina, dyskont musiałby podjąć spory wysiłek zebrania dowodów od wszystkich partnerów.
Zapobieganie zatruciom to ochrona wizerunku
Dowody identyfikowalności, wobec oczekiwań klientów, spróbował zebrać Carrefour. Minęło 15 dni, zanim sieć hipermarketów zgromadziła je we wszystkich formatach - również na papierze. Po wprowadzeniu systemu kontroli łańcucha dostaw blockchain, ponad 2 tygodnie odczytywania danych sprowadzono do nieco ponad 2 sekund. Informacje wygenerowały się w prostych tabelach i mapach, ponieważ od początku znajdowały się w tym samym systemie.
Gdyby żywność była skażona, co prawda udałoby się ją wyśledzić tradycyjnym systemem, ale specjaliści przyznają: wszyscy zdążyliby już zachorować. Produktów przybywa, łańcuch dystrybucji staje się coraz bardziej złożony, a sklepy obiecują najwyższą jakość. W przypadku wycofywania wadliwej partii, za każdym razem to one lądują na nagłówkach prasowych; rzadziej odpowiedzialność spada na hodowcę czy dostawcę. Po serii zatruć akcje sieci restauracji Chipotle Mexican Grill spadły o 45%, a sprzedaż o 37%. Dobrze zaprojektowany system alarmuje o zagrożeniu, zanim ktokolwiek zgłosi pierwsze objawy (i zanim pojawi się ono w sieci). Skażona żywność zwyczajnie nigdy nie trafia na półki.
Można powiedzieć, że biznes zawsze pozostanie biznesem, ale w zapobieganiu chorobom chodzi również o znacznie więcej; a tym jest ochrona ludzkiego zdrowia i życia.
Gwarancja to poczucie bezpieczeństwa
Jeśli możesz ręczyć za coś osobiście, stajesz się bardziej wiarygodny w oczach klientów. Przekłada się to naturalnie na zaufanie, jakim Cię obdarzają i wybory, jakich dokonują.
Znany z KFC trik podnoszący sprzedaż: dzisiaj kurczaki dostarczył Adam pierwszy raz jest możliwy do zastosowania w dużych sklepach. Bo można napisać, że jogurt jest babuni. Ale konsument potrzebuje dowodu - i tym jest imię i nazwisko człowieka, który jest tak pewny jakości swoich produktów, że nie waha się pod nimi podpisać. Wystarczy, że pracownik potwierdzi swoją tożsamość na etapie produkcji, za który jest odpowiedzialny. Jednocześnie w żaden sposób nie przypomina to kupionych frazesów celebrytów. Wiemy przecież, że hasło polecam - Magda Gessler jest drukowane na opakowaniach masowo i gwarantuje… właściwie, niczego nie może zagwarantować.
Wyróżnik to dobra reklama
Coraz częściej elementem strategii marketingowej stają się certyfikaty. Minęły czasy, kiedy konsumentom obojętne były działania przedsiębiorstw na rzecz zrównoważonego rozwoju czy to, jak dbają o środowisko. Najlepszy dowód: oznakowanie “Fairtrade” potroiło sprzedaż czekolad Milka i Dairy Milk.
Produkty żywnościowe opatrzone certyfikatem jakości są zwykle droższe niż ich odpowiedniki bez podobnych świadectw. Z drugiej strony, brak jasnych dyrektyw w UE prowadzi do sytuacji, w których “eko marchewka” różni się od zwykłej ustawieniem na półce. Blockchain może przekonać klientów, że wszędzie, ale nie u Ciebie.
Rejestracja certyfikatów w łańcuchu bloków pozwala na szybkie i łatwe sprawdzenie autentyczności i ważności przyznanych certyfikatów. Od września 2017 r. w Polsce wszystkie nowe lub zaktualizowane certyfikaty posiadają kod QR, który można odczytać za pomocą smartfona. System przeprowadza weryfikację, a po sekundzie wiem wszystko o prawdziwości deklaracji, jej warunkach i terminach, między którymi obowiązuje. Przed sprawdzeniem nie miałam świadomości, jak wiele starań trzeba włożyć w uzyskanie niektórych z nich.
Wygoda to zachęta
Proste dla firmy, proste dla użytkownika - kody QR nie wymagają kontroli ze strony pracownika ani tym bardziej ręcznego ich wprowadzania. Wystarczy, że kupujący zeskanuje produkt, aby poznać nie tylko potencjalne certyfikaty, ale całą jego historię. Klient może nie wiedzieć, że technologia, która umożliwia mu zdrowe zakupy, nazywa się blockchain. W Nextrope obserwujemy jednak rosnąca świadomość społeczeństwa na temat łańcucha bloków i jego możliwości.
W przypadku aplikacji mobilnej za kluczowe uznajemy elementy UX (User Experience), z czym wiąże się UI (Interfejs użytkownika). Pierwsze uruchomienie aplikacji jest niestety często jej ostatnim - właśnie dlatego zainwestowanie w system to nie wszystko. Należy pamiętać, że klienci będą korzystać ze smartfona jedną ręką, lawirując pomiędzy kolejnymi alejkami. Droga z zagrody na talerz to dużo informacji - nie ma czasu ich przewijać, ale ściśnięte nie zdadzą sprawdzianu. Niech skaner zawsze łapie kod QR. Aplikacja musi dać się pokochać, a wtedy użytkownik będzie wracał do niej z prawdziwą przyjemnością.
Nawyki to przewaga nad konkurencją
Wkrótce zakupy, w szczególności na działach ze zdrową żywnością, zaczną być dziwne bez sprawdzania kodów QR. Carrefour jest pierwszą siecią, która zaczęła wyrabiać nawyk dociekania; dodajmy, że siecią potężną. Przyzwyczajeni konsumenci w każdym innym sklepie, do którego się udadzą, podniosą produkt w poszukiwaniu biało-czarnego kodu. Skoro sklep nie zdecydował się go wprowadzić, klienci nabiorą uzasadnionych obaw, że coś ukrywa - bo w takim razie dlaczego nie udostępnia danych?
Świeżość to satysfakcja kupujących
Punkty sprzedaży z pseudo-zdrową żywnością są plagą. Nawet, jeśli jedzenie jest zdrowe, jego przechowywanie pozostawia wiele do życzenia. Oliwa z oliwek wystawiona na słońce traci swoje właściwości. Po prostu. Podczas przygotowywania posiłków lepiej nie zastanawiać się, czy w takim razie polewanie nią sałatki ma jakiś sens.
Łańcuch dostaw warto zintegrować z danymi zapisanymi na produktach (kod kreskowy / kod QR), a także powszechnie stosowanymi czujnikami (jak RFID). Wszystko zaczyna się od taśmy produkcyjnej, gdzie czujniki alarmują o pierwszych nieprawidłowościach i zapisują ogólny stan towaru. Pomiary mogą trwać nawet do momentu zakupu. Na ich podstawie łatwo oszacować, kiedy nastąpi zepsucie i, w duchu Zero Waste, zapobiec mu w przyszłości. Dzięki powiadomieniu sprzedawca dowiaduje się np. o zepsutych marchewkach, zanim odkryje je klient. Kilka działów dalej rodzic, który zeskanuje kod na opakowaniu mleka dla niemowląt, sprawdzi, czy ktoś otwierał je przed nim. Popyt na towar widać na mapie. Naszym problemem nie jest ilość żywności - tej mamy aż za dużo, ale jej jakość.
Zaufanie to zysk
Skojarzenie marki z dobrym jakościowo jedzeniem przyciąga dbających o zdrowie klientów jak magnes. Wobec konkurencji, sklep umożliwiający wgląd w produkcję dzięki blockchain wzbudza więcej zaufania. O tzw. efekcie halo (aureoli) doskonale wiedział Lidl, kiedy zaczął wprowadzać pojedyncze fit produkty lub okazjonalne tygodnie dla zdrowia. Działa to szerzej - skoro te produkty są ok, warto sięgnąć jeszcze po masło, kefir i klapki.
Ale klienci nie tylko sięgną po więcej - będą też w stanie dużo więcej zapłacić. 72% millenialsów jest gotowych dopłacić za żywność o pozytywnym wpływie na środowisko.
Blockchain równie skutecznie podnosi ceny w restauracjach. Można kupić wino. Można też kupić wino ze słonecznej, rodzinnej winiarni we Włoszech. Właśnie tam pozostawione dłużej na krzewie winogrona dodatkowo poddano maceracji - to kontakt skórek ze świeżo wyciśniętym sokiem. Po fermentacji wino dojrzewało w dębowej beczce ułożonej w zacisznej piwnicy przez 2 lata. Dopiero po tym czasie gospodarz wlał je do butelki, którą trzymam. Storytelling sprzedaje.
Nestlé i blockchain
Starania Nestlé mające udowodnić rodzicom, że ich zupki czy obiadki Gerber zasługują na zaufanie, nadają się na osobny wpis. Gigant m.in. reklamował, że posiłki dla dzieci muszą spełniać 500 razy bardziej restrykcyjne normy niż te dla dorosłych. Wreszcie ruszył pilotażowy projekt na solidnych podstawach blockchaina.
Ludzie chcą wiedzieć, i słusznie, skąd pochodzą składniki, które dają swoim dzieciom. Chcieliśmy produktu, w którym zaufanie coś znaczy.
- Christ Tyas, dyrektor łańcucha dostaw Nestlé
W chwili pisania tego artykułu koncern przekonuje do siebie śledzeniem trzech rodzajów warzyw i owoców wchodzących w skład jednego posiłku - puree ze słodkiego ziemniaka, jabłka i dyni. Bezkompromisowi rodzice czekają na efekty testów. Jeśli Gerber faktycznie wprowadzi nową technologię, może zdominować sprzedaż tzw. słoiczków dla dzieci.
Czy to dobry moment na wprowadzenie blockchaina do firmy?
Oceńcie, proszę, czy mogę to podać 2-latce.
Cześć, zastanawiam się, czy te płatki są serio ekologiczne, czy znowu marketing...
Proszę o opinię na temat gospodarstwa i analizę składu. Jem zdrowo, zamawiać?
Gdyby dylematy żywieniowe nie były naszą codziennością, na grupach o zdrowym stylu życia nie pojawiałyby się setki podobnych wpisów. Coraz bardziej świadomi konsumenci nie nabierają się na opakowanie z zielonym listkiem. Śmiało można zaryzykować twierdzenie, że do tej pory przed śledzeniem łańcucha dostaw powstrzymywał tylko ogrom pracy, jaki trzeba by włożyć w zbieranie papierów i danych z niekompatybilnych ze sobą systemów IT.
Nie trzeba od razu porywać się na głęboką wodę. Wprowadzając do firmy blockchaina, warto wybrać produkty, z których jesteśmy dumni jako reprezentatywne. Na dobry początek, wytypowanie jednego w zupełności wystarczy. Walmart zaczął od mango, Auchan od marchewek, a Carrefour od kurczaka. Nie minął nawet rok, gdy sieci musiały wziąć poprawkę na swoje pierwotne plany - sprzedaż “zblockchainowanych” produktów przerosła wszelkie oczekiwania.
Zgodnie z nowym planem francuskiej sieci, do końca roku klienci będą mogli zeskanować 100 nowych produktów, a za 3 lata już wszystkie, które należą do jakościowej linii marki. Dawno nie widziałam tak rozbrajającego entuzjazmu - Carrefour chwali się “efektem halo” i zapowiada, że śledzenie łańcucha dostaw przy pomocy blockchaina rozszerzy o ubrania. Trzymam go za słowo.
Branża spożywcza może sprzedawać lepiej
Sklepy, restauracje i gospodarstwa, które wdrażają blockchaina do śledzenia łańcucha dostaw, obserwują znaczny wzrost sprzedaży. Nic dziwnego. Wobec kolejnych skandali i fałszerstw żywnościowych, ujawnienie historii wybranych produktów jest najlepszym sposobem na zdobycie zaufania swoich klientów. To właśnie ono sprawia, że konsumenci są zadowoleni ze swoich decyzji zakupowych, więcej płacą i chętniej kupują. Klienci przenoszą skojarzenie wysokiej jakości na wszystkie produkty z asortymentu czy menu.
Dla zwiększenia wygody i frajdy użytkowników warto przyłożyć się do aplikacji mobilnej. Blockchain w branży spożywczej ma jeszcze większy potencjał w połączeniu z AI (sztuczną inteligencją). Kupujący zawsze wychodzą ze świeżym jedzeniem, a firma unika strat wizerunkowych podczas wycofywania towaru.
Konsumenci chcą być coraz bardziej świadomi, co jedzą oraz rosną ich wymagania dotyczące jakości żywności. Co więcej, znaczące marki już zaczęły przyzwyczajać klientów do skanowania kodów QR przed jej zakupem.
To co, którą sałatę wybierasz?